Polecam

Z lenistwa

Zrobiłam się leniwa. Nie tylko nie chce mi się ćwiczyć. Zrobiłam się leniwa na przykład intelektualnie. Otwieram apki w telefonie i wsiąkam ...

Wednesday, 5 March 2025

Przyjdę, kiedy będzie ładna pogoda

Dlaczego kobieta pod pięćdziesiątkę czyta, z przyjemnością, książki z regału feel-good ? Nie wiem ? Może dlatego, że rzeczywistość mnie przerasta, na wszystkich frontach ? O ile łatwiej i przyjemniej jest poczytać dzienniki młodego księgarza, w którym opisuje swój wybór książek, które proponuje w swoim sklepie, niż czytać aktualne wiadomości ze świata.

Lektury, które sprzedaje w swojej księgarni są totalnie zmyślone przez autorkę książki, ale miło jest myśleć, że gdzieś tam wciąż istnieją księgarze, którzy proponują wybór subiektywny, niedyktowany rzeczywistością ekonomiczną, chęcią zysku ani trendem „to się dobrze sprzeda”, ale raczej ochotą podsunięcia czytelnikom czegoś nowego.

Gdzieś przeczytałam, że „gdyby ludzie czytali te same książki, żyliby w tym samym świecie”, a Internet podpowiada mi, że to cytat z Ksiąg Jakubowych Olgi Tokarczuk.

A w tej książce znalazłam taki cytat :

„Opter pour un ouvrage que quelqu’un a lu et aimé, cela peut être une façon de lire. Serait-ce à travers leur lectures qu’elle souhaite apprendre à connaître les gens ?”

„Wybór dzieła, które ktoś inny przeczytał i polubił, może być sposobem na czytanie. Jakby poprzez ich lektury chciała poznać ludzi.”

Mnie często zdarza się przyglądać biblioteczkom ludzi, do których jestem zaproszona. Moja biblioteczka jest tak eklektyczna, że życzę powodzenia każdej osobie, która chciałaby mnie na ich podstawie zdefiniować, więc sama też przez tytuły które ludzie gromadzą szukam tylko punktów wspólnych. 

A propos księgarni, gdzieś indziej (na Substack) przeczytałam, że w Japonii istnieje (czy istnieje wciąż ?) księgarnia Morioka Shoten. Wchodzisz do pustego sklepu a tam, proponuje się w sprzedaży tylko jeden, starannie wybrany tytuł w tygodniu. 

Zatem, te dwa elementy : zmyślone przez autorkę i opisane przed Eun-Seop dzieła, często wydawane własnym sumptem (auto-wydawnictwo) oraz wpisy z prywatnego dziennika Eun-Seop są tą drobiną magii, która trzymała mnie przy tej książce.

Na francuski, tytuł został przetłumaczony jako „Zapach grillowanych klementynek”, choć z koreańskiego na polski można to przetłumaczyć raczej jako „Przyjdę, kiedy będzie ładna pogoda” (co lepiej tłumaczy zakończenie). 

Oczywiście, jak to romans, jest to opowieść o kobiecie, trzydziestoletniej Hae-Won, która chroni się przed brutalną rzeczywistością dorosłego życia w stolicy, przyjeżdża na prowincję, do miasteczka w którym dorastała, a gdzie znajduje się hotelik prowadzony przez jej ciotkę. Ale pozostawiam na boku Hae-Won i jej dramaty - tutaj dygresja :

Przeczytałam kilkanaście książek pisanych przez autorów koreańskich i zawsze, ale to zawsze jest tam jakiś wątek gore. Morderstwa, tragiczna śmierć z powodu raka trzustki, płuc, czy żołądka, mroczne tajemnice : ktoś okazuje się dzieckiem adoptowanym, co wydaje się w tamtej kulturze totalnym dnem jeśli chodzi o usytuowanie na skali społecznego położenia danej jednostki. Czy jest to noblistka, Han Kang, czy autorka romansu, takiego jak cytowana tu książka, no po prostu musi być coś drastycznego, tak jakby codzienność i bez takich elementów nie była trudna. Jestem pewna, że badacze literatury zwrócili na to uwagę i pewnie opisali to zjawisko, ale jeszcze nie pokusiłam się o wyszukanie ich wyjaśnień. Zadowalam się odnotowaniem tego faktu.

Zatem, wróćmy do męskiego protagonisty.

Eun-Seop trzyma w Internecie swój sekretny dziennik, który publikuje anonimowo albo po prostu pisze na jakimś zamkniętym forum. Lubię czytać takie notatki, sama trzymam blogaska i szukam podobnych treści. Lubię czytać o tym, co ludziom się przydarza, o drobinkach, które kształtują nasze życia. Oczywiście, stworzony przez kobietę, autorkę powieści, Eun-Seop jest typem, do którego mogłaby wzdychać czytelniczka (niezależnie od wieku) a nie tzw. prawdziwym facetem, lub rzeczywistą osobą, która mogłaby istnieć gdzieś w Polsce czy tam we Francji. Może, może w Korei taki typ naprawdę gdzieś chodzi po ulicach ? Jest subtelny w opisach swoich emocji, zachowuje się idealnie, jak romantyczny bohater, czy to jeśli chodzi o wybór ścieżki kariery, czy wierność do pierwszej miłości…

Tu kolejna dygresja i kolejna cecha charakterystyczna koreańskiej kultury : ta wyidealizowana pierwsza miłość ! A może to ja jestem już totalnie zanurzoną w codzienności na Zachodzie babką ? Pierwszą miłość trzymam ładnie zapakowaną w pięknym pudełeczku, obwiniętym ślicznie pachnącą bibułką gdzieś na dnie, u podstaw mojej dorosłej osobowości, ale żyję dobrze w teraźniejszości, z drugim mężem i rodziną patchworkową.

Kochałam kilku mężczyzn i byłam kochana przez kilku, i te miłości, wszystkie prawdziwe, zawierają/zawierały dużo wątków romantycznych, ale ten tutaj Eun-Seop jest tak nierzeczywisty, że jest zdecydowanie tylko tworem kobiecej wyobraźni przeznaczonym dla innej kobiety, która potrzebuje czytać współczesne baśnie aby uciec od wiadomości. 

No i dobrze.

Jeszcze dwa elementy, który sprawia, że ta książka jest feel-good.

1. Aby podkręcić sytuację finansową księgarni, mieszkańcy miasteczka i członkowie klubu lektury pomagają zorganizować ewent promocyjny. Pieką ciasta, tworzą różne gadżety, które można sprzedać. Ten wysiłek kolektywny, aby pomóc istnieniu księgarni w miasteczku jest taki ciepły. Chciałabym, żeby w prawdziwym życiu mieszkańcy dbali o takich drobnych przedsiębiorców, o te jednoosobowe działalności gospodarcze, bo dzięki temu, że istnieją, istnieje świat (w myśl francuskiego powiedzenia, że aby stworzyć świat, trzeba w nim wszystkiego) 

2.Ten klub lektury opisany w powieści ! Całkowicie przypadkowa grupa ludzi, którzy z pewnością nie mają wspólnych gustów czytelniczych. Aż się zainteresuję, czy w mojej dzielnicy istnieje taki klub, gdzie można się spotkać w RL, posłuchać o tym, co czytają inni, nawet albo szczególnie o książkach, których sama bym z siebie spontanicznie nie przeczytała, a które wzbudzają w innych emocje.